Image by bertie's world via Flickr
Kiedy linie lotnicze mają promocje? W jaki dzień tygodnia przeloty są najtańsze? Jak kombinować, żeby polecieć za pół ceny?
Transport to zazwyczaj najdroższy element budżetu podróżnika. Jeśli mamy na podróż pół roku, ten problem znika. Autostop i lokalne autobusiki dowiozą względnie tanio z domu nawet do Singapuru, choć potrwa to trochę czasu. Przy scenariuszu bardziej realistycznym dla większości z nas - czyli kilkutygodniowego urlopu - przemieścić się na miejsce trzeba szybko, co w praktyce oznacza - samolotem. Tanie loty trzeba umieć znaleźć. Do Etiopii rok temu poleciałem za 1800 zł (ze wszystkimi opłatami, rzecz jasna). Na Karaiby – za 1850 zł.
Tanio się lata tak:
- Przygotuj listę krajów, do których chętnie polecisz (moja ma zawsze od pięciu do dziesięciu punktów), zamiast jednego konkretnego i bez odwołania, koniec kropka. Wtedy masz większe pole manewru, możesz lecieć tam, gdzie akurat jest tanio. Jeszcze lepszą metodą jest elastyczny termin połączony z elastycznym kierunkiem. W ten sposób zwiększasz swoją szansę na hity cenowe.
- Nie ma tanich lotów z Europy w trakcie naszych wakacji, świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku oraz tuż przed nimi. Wtedy tanio się po prostu polecieć nie da, bo linie lotnicze windują ceny, jako że to szczyt sezonu. Tanio się lata od września do końca listopada oraz od stycznia do początku czerwca.
- Tuż po sezonie linie organizują wyprzedaże na wszystkie loty, nawet te oddalone o kilka miesięcy. British Airways ma np. promocje w drugi weekend stycznia. Promocje są zazwyczaj po Nowym Roku, świętach i wakacjach.
- Loty są droższe w weekendy i piątki, tańsze w środku tygodnia (czasem też w niedziele).
- Bilety lotnicze rezerwuje się z dużym wyprzedzeniem. Dwa, trzy miesiące zazwyczaj wystarczą.
- Kombinuj. Jeśli w twoje wymarzone miejsce latają tylko dwie linie i obie bardzo drogo, leć do stolicy sąsiedniego kraju i pokonaj granicę naziemnie (o ile jest otwarta, po drodze nie ma strefy zaminowanej ani nie operują bandyci, a odległość to na przykład nie 900 km).
- Na miejsce możesz dolecieć więcej niż jednym samolotem. Przy odrobinie szczęścia i sporej ilości godzin spędzonych przed monitorem znajdziesz połączenia typu „do Dubaju linią A, przerwa 9 godzin, do Bangkoku linią B, 6 godzin, do Hanoi linią C”. Trzeba szukać promocji na krótkich dystansach i łączyć je w całość.
- Zostaw sobie zawsze kilka godzin zapasu przy każdej przesiadce, bo jeśli samolot linii A się spóźni i przez to nie wyrobisz się na kolejny lot, linii B nic to nie obchodzi.
- Hubami, czyli węzłami komunikacji lotniczej są:
- Dubaj i Moskwa dla bliskiej Azji,
- Singapur, Hong Kong, Makau i Bangkok dla dalekich rejsów do Australii i Oceanii oraz okolicznych państw azjatyckich,
- Johannesburg dla Afryki Południowej,
- Addis Abeba lub Nairobi dla Afryki Wschodniej,
- Dakar i Akra dla Afryki Zachodniej,
- Miami dla Ameryki Południowej
Sposoby bardziej oryginalne
Przewoźnicy dostosowują ceny do możliwości średniego portfela w danym kraju. Zazwyczaj więc (paradoks, ale prawdziwy) trasa Warszawa-Frankfurt-Kuala Lumpur będzie tańsza niż ten sam lot na krótszym odcinku Frankfurt-Kuala Lumpur. Decyduje zawsze miasto, z którego odlatujesz. Można to wykorzystać, rezerwując sobie bilet np. z Mińska, Lwowa albo Wilna. Czasem można naprawdę nieźle zaoszczędzić.
Systemy taryfikatorów lotniczych nie są bezbłędne, więc czasem powyższa prawidłowość się nie sprawdza. Ostatnio szukałem lotu do Nowej Zelandii i okazało się, że kombinacja Warszawa-Paryż-Nowa Zelandia kosztuje ponad 8 tys., a ten sam lot na linii Paryż-Nowa Zelandia już tylko 3 tys. Takich absurdów jest sporo, więc warto zawsze sprawdzić oferty wszystkich przewoźników na danej trasie nie tylko z Warszawy czy Gdańska, ale też z Londynu, Paryża, Frankfurtu, Amsterdamu i Berlina.
Warto sprawdzać sekcje last minute turystycznych dodatków do gazet
Do dawnych kolonii najtaniej zazwyczaj latają dawni kolonialiści. Tanio latają oni również do aktualnych terytoriów zależnych (dobrze to widać gdy się porówna np. kurs Londyn-Malaga oraz dłuższy o parę kilometrów Londyn-Gibraltar, pozostający pod kuratelą Korony). Warto sprawdzać sekcje last minute turystycznych dodatków do gazet. Często biura podróży sprzedają solo miejsca w samolocie, bez pakietów hotelowych (a to nas bardzo interesuje).
Do krajów popularnych wśród klientów biur podróży (Cypr, Tunezja, Majorka, Egipt) czasem taniej się wybrać z biurem niż samotnie, bo lot jest droższy niż pakiet hotel + czarter. Mamy wtedy bazę wypadową albo tani lot (a części hotelowej po prostu nie wykorzystujemy).
Od niedawna ten sam patent można wykorzystać na dalekich kierunkach popularnych wśród biur podróży (Indie, Kuba, Kenia, Meksyk itp.). Tu też można już kupić sam bilet charterowy albo dość tani pakiet w last minute.
Egzotyczne dla nas kierunki są popularnymi destynacjami dla Niemców, Francuzów i Brytyjczyków. W tych krajach będzie więc wiele firm czarterowych, które mają tanie loty. Tak można dolecieć do Tajlandii, na Karaiby, Azory itp.
Gdy rezerwujemy lot z jakąś przesiadką, warto spytać, czy linia dopuszcza stopovery, czyli długie przerwy na lotniskach, na których zmienia się samoloty. Czasem można trafić jedno- albo i dwudniowy stopover, co w praktyce oznacza, że zwiedzasz jedno miasto ekstra.
Część linii lotniczych ma w ofercie zniżki dla studentów, ale są one głęboko zakonspirowane. Same się nimi nie pochwalą, informacje trzeba z nich wydusić. Gdy ostatnio sprawdzałem, zniżki dla studentów miały: Alitalia, Egypt Air, AirFrance, Turkish Airlines. Nie mają z kolei: KLM, LOT i British Airways.
Część linii lotniczych ma w ofercie zniżki dla studentów
Można też latać z Niemiec. Znakomita większość przewoźników ma umowy z DB i za około 40 euro (bukując bilet za pośrednictwem np. TUI), mamy dojazd z dowolnej stacji niemieckiej na lotnisko i z powrotem. Taki bilet jest ważny w przeddzień wylotu oraz w dzień wylotu, w dzień przylotu i dzień po. Linia lotnicza Emirates ma umowę z DB w ramach której do KAŻDEGO biletu tych linii Rail&Fly jest dołączony bez dopłat.
Inny patent - linie lotnicze Air Arabia mają bardzo korzystne cenowo połączenia ze Stambułu do wielu krajów Azji. Do Stambułu, poza trasą lądową, można dolecieć np. z Berlina lub Bratysławy.
Sposoby jeszcze bardziej oryginalne
Na większości lotnisk nie funkcjonuje już błogosławiony onegdaj „stand-by” czyli system: przychodzisz z bagażami na lotnisko, czekasz, linia lotnicza ma wolne miejsce akurat na Kubę, chętnie je odsprzeda po bardzo atrakcyjnej cenie, zgłaszasz się i pięć godzin później jesteś w drodze do Varadero. Stand-by obniżał przewoźnikom dochody, więc z niego zrezygnowali (w większości). Jeśli znajdziesz jednak lotnisko, na którym ten system jeszcze obowiązuje, jest to wiedza ultracenna i należy ją bezzwłocznie wykorzystać, lecąc gdziekolwiek, za to tanio.
Bardzo przyjemne są oferty połączeń typu open-jaw (powrót z innego miasta niż przylot, czyli Warszawa-Sydney, Auckland-Warszawa), bo pozwalają pokonać większą trasę. Kiedyś w takich ofertach celował Finnair.
Jeśli planujemy wielomiesięczną podróż, warto rozważyć opcję biletu RTW (Round The World). Mają je w ofercie wszystkie duże konsorcja lotnicze (Star Alliance, OneWorld, Sky Team). Te bilety pozwalają zaplanować trasę mocno ograniczoną ilością kilometrów i przystanków, ale i tak będą tańsze niż ekwiwalent w postaci pojedynczo rezerwowanych lotów. Najtańsze bilety RTW kupimy, odlatując z Wielkiej Brytanii. Na niektóre są zniżki <26.
Słyszałem o twardzielach, którzy zgłaszają się do firm kurierskich i latają z nimi, dostarczając jakieś drobne przesyłki, które akurat muszą natychmiast odlecieć. Dostają ponoć bilet, paczuszkę pod pachę i wio w trasę jeszcze tego samego dnia. Na lotnisku docelowym czeka kurier, który paczuszkę odbiera. Wszystko podobno, bo w Polsce nic takiego nie działa, niestety (sprawdziłem), ale może w UK czy USA? Zawsze warto sprawdzić, będąc akurat tam. To oczywiście rozwiązania dla hardcorowców, bo ani data lotu, ani kierunek, ani długość pobytu nie podlegają negocjacji.
Niektóre kraje wymagają tzw. „onward travel proof”, czyli biletu powrotnego lub biletu do następnego kraju, nie biorąc pod uwagę, że kraj można opuścić też np. autobusem (tak jest m.in. w Tajlandii). Jest i na to sposób: kup drogi, w pełni refundowany bilet lotniczy, wjedź do kraju i zwróć go jeszcze na lotnisku, odzyskując pieniądze i spokój.
Ekstremalnie rzadko zdarzają się agenci sprzedający bilety lotnicze, którzy potrafią dobrze kombinować. Zazwyczaj wstukują punkt A i punkt B, po czym podają klientowi najtańszą opcję. Niektórzy (zwłaszcza tacy, którzy sami jeżdżą z plecakiem) potrafią jednak wyłapać okazję taką jak powyżej (z przesiadkami i zmianą linii) i tacy agenci są na wagę złota.
[http://www.rp.pl]
0 komentarze:
Prześlij komentarz